......siedzialam u bratowej a moj wzrok latal po jej ksiazkach ..dojrzalam ksiazke K. Jandy "rozowe tabletki na uspokojenie"...jednak nie moglam jej pozyczyc...wiec tak sobie otworzylam srodek ksiazki i zaczelam czytac....czytalam i czytalam....i doszlam do konca...hm....wkoncu doszlam do wniosku ze glupio tak czytac ksiazke od srodka do konca..a co z poczatkiem?..zrezygnowalam ze spaceru...siadlam na balkonie i zaczytalam sie...nawet jedzac ciasto nie patrzylam czy wtrafie lyzeczka w usta....na wyczucie kierowalam lyzka malo skupiajac sie na tym ruchu bo wazniejsza byla Janda i moje wzrok czytajacy kazda literke....ostatanio zaczytuje sie....moze dzis skoncze Topory "Chimeryczny lokator"...
......kurcze Maciek wroci w pazdzierniku a ja zapomnialam sie zapytac o tytul ksiazki ktora czytal i smial sie wszedzie przez jej tresc ehhh:).....Jutro ide do biblioteki:)....oczywiscie bedzie wielkie mykniecie do polek z psychologia i takimi tam....
.....dzis zawalilam swoje postanownienie..ale moze jutro sie uda....
...odebralam dzis plytke Robotaobiboka...dzis bedzie ciezki wieczor z ta muzyka..zapewne odpadne po 3 kawalkach..i bede walila glowka o biurko...:)....to byl koncert eh.....
....babiczko ciesze sie twoim szczesciem...tym ze jestes z nim:)....moja babiczka...eh....hm...teraz czas na mnie???....wiesz hm....jakos teraz bardziej mnie interesuja ksiazki niz mezczyzni..:)....e tam....
aa wlasnie ...zapomnialabym...Janda napisala cos po czym przestalam na chwilke czytac i spojrzalam na niebo..a tam lecial ptak....i ta milutko mi sie zrobilo choc zimno w stopki bylo..Janda napisala ze "oczy bez rzes to jak twarz bez poezji....tusz to zdrajca!"....-pisalam to z glowki wiec moze zapomniala jakiegos przecinka etc...:)....ale utkwilo mi to w glowce.....
zastanawiam sie dzis nad tym kto moze nazwac swoja dusze "dusza artysty"....no ale jeszcze mysle nad tym moze kiedys to rozwine...
Tom...mi spiewa...eh...:)
uwialbiam "no surprises".....a "karma police"....przypomina mi Poznan..i piekne chwile z nim zwiazane.....